GŁUPIEC I
PERŁA
W księgach
kabały napisano, że Sefiroty Drzewa Życia nie mogły utrzymać w sobie energii
tryskajcej z Korony Keter, pękły pod ciśnieniem światła i na podobieństwo
potłuczonych naczyń runęły w dół, powodując kosmiczne rozdarcie między
„górą" i „dołem". Z tego powodu „dół" jawi się nam jako chaos,
wymieszanie materii i ducha, dobra i zła, jest labiryntem splątanych ścieżek,
po którym błądzimy po omacku.
W innej znów
opowieści Zoharu znaleźć można historię stworzenia Adama — Pierwszego Człowieka.
Bóg tchnął weń duszę, która stała się jedną duszą ludzkości, tyle że rozbitą na
wiele dusz indywidualnych. Wielość zawsze winna zdążać ku Jedności. Oto
dlaczego Bóg, zanim wyśle jakąś duszę na świat, by przybrała cielesną postać,
ukazuje się jej i wyznacza określone zadanie do spełnienia.
Przeznaczenie
nowo narodzonego człowieka jest zależne od jego charakteru, zainteresowań i skłonności.
Zawsze jednak służy jednemu celowi. Posłannictwem wszystkich istot jest, wedle
kabały, przywrócenie pierwotnego ładu i odbudowa zniszczonej struktury kosmosu,
bowiem ewolucja świata odbyć się mogła jedynie
na drodze
kosmicznej katastrofy; bez niej wszechświat by nie zaistniał, bez niej nie
zostałby odbudowany w nowej, pięknej formie Królestwa Bożego. Dramat
pomieszania dobra i zła, wygnania pierwszej pary ludzkiej z Edenu był
niezbędnym etapem dochodzenia do Pełni, jaka nastąpi po Sądzie Ostatecznym. Kabała,
jak i wszelkie inne odmiany gnozy, sytuuje człowieka w pozycji aktywnego
partnera Siły Twórczej, a to wymaga poznania rodzaju naszego posłannictwa i
celu, dla którego zostaliśmy powołani do bytu. Nie bez racji Jerzy Prokopiuk
napisał, że „gnostyk" jest człowiekiem, który, nie negując znaczenia
wiary, przede wszystkim pragnie p o z n a-n i a istoty rzeczy". Temu
poświęca się kabalista, alchemik, okultysta. Nie każdy wszakże musi i ma ochotę
zagłębiać się w gnostyczne rozważania i w kosmologiczno-mitologiczne zawiłości
Tarota,
humanistycznej astrologii lub antropozofii Rudolfa Steinera (1861—1925).
Jednych bardziej kusi buddyzm zeń, innych joga, ruch Hari Kryszna, neoekumenat,
ruch oazowy, indywidualny mistycyzm Edwarda Siachury czy wreszcie zwyczajne życie,
któremu na różne sposoby próbujemy nadać sens i cel, i raz po raz gubimy
go w natłoku
wydarzeń. Rzecz w tym, że nasze przeznaczenia są różnorodne i niechaj nikt nie
wierzy, że dzielą się one na role pierwsze-, drugo- i trzecioplanowe. Wszystkie
są równie
ważne, choć z naszego punktu widzenia
jedne mogą
zdawać się dominujące, drugie zaś przywodzą na myśl nic nie znaczące gesty
statystów. Każdy człowiek na podobieństwo Głupca dźwiga na plecach worek, na
którego dnie skrywa się perła symbol posłannictwa, zadania i celu, dla jakich
zaistniał w zindywidualizowanej postaci. I każdego kąsa pies uosobienie złych
instynktów i popełnionych w przeszłości błędów, szyderstw innych ludzi
widzących w nas
godnych
pożałowania błaznów. Ich fałszywe rady, przymus, jaki stosują, bylebyśmy tylko
się do nich upodobnili, sprawiają, że Głupiec kroczy nieświadomy tego, co
niesie. I będzie tak szedł do końca życia, sądząc, iż czyni właśnie to, co
powinien czynić, o ile nie napotka na swej drodze Maga albo Papieżycy, którzy przemienia
go
w człowieka
świadomego swej prawdziwej, jedynie jemu przypisanej i niezbędnej dla istnienia
kosmosu roli. Poznajemy świat w sposób indywidualny i każdy operuje własną
wizją świata i wizją siebie w świecie. Temu co wewnętrzne, odpowiada to, co zewnętrzne.
Człowiek ,,czuje się obserwatorem odrębnym od reszty świata, bądź też czuje się
tego świata częścią. W jego świadomości przełamują się w różny sposób formy i
zdarzenia, fragmenty i doznania całości, impresje i uogólnienia. W mózgu odbywa
się ciągła — mniej lub bardziej intensywna, mniej lub bardziej skuteczna —
działalność poznawcza, dzięki której wypełnia się wewnętrzna czasoprzestrzeń
człowieka. A jak wskazują najnowsze badania — współczesny człowiek wykorzystuje
znikomą część swoich możliwości poznawczych. Jest więc tworem nie w pełni
rozwiniętym, potencjalnym, nie zrealizowanym do końca". Ogólnie rzecz
biorąc, operujemy dwoma modelami widzenia świata, z których każdy odpowiada
funkcji odmiennej półkuli mózgowej. „W zależności od tego, jaki model poznania
dominuje u człowieka, inaczej wypełnia się jego czasoprzestrzeń wewnętrzna,
inaczej dociera do człowieka zewnętrzny świat" '. Inaczej nań reaguje. ,,W
ten sposób każdy człowiek jest wolnym twórcą swej czasoprzestrzeni i, chociaż
zdeterminowany w znacznym stopniu swym organizmem i światem zewnętrznym, jest
za efekt tej twórczości odpowiedzialny"Mimo więc znaczących różnic
indywidualnych w każdym z nas dominuje jeden z dwóch modeli poznawania świata:
analityczno-logiczny lub syntetyczno-intuicyjny. W pierwszym wypadku posiadamy
skłonność do wyodrębniania się z reszty świata i do koncentracji nad wybranym
fragmentem lub przekrojem rzeczywistości. Widzimy świat jako zbiór faktów i
mamy predyspozycje do porządkowania ich zgodnie z przyjętym stereotypem, co
często prowadzi do tego, że ogłupieni mnogością obserwowanych elementów,
przedkładamy rzeczy kanciaste i twarde nad całościową wizję kosmosu i z
rozkoszą nurzamy się w
praxis. W
skrajnych wypadkach człowiek pojmujący świat w ten sposób żywi głębokie
przekonanie
o po-znawalności wszystkich jego fragmentów i obce mu są wszelkie uogólnienia,
kocha specjalizację, dobrą znajomość swojego fachu, perfekcję, porządek i ład.
Czasoprzestrzeń wewnętrzna takiego człowieka przypomina kwadrat podzielony na
dziesiątki i setki mniejszych kwadratów — puste przestrzenie sprawiają, że
gubi się w
nich i nie dostrzegając między nimi związków odczuwa frustrację i niepewność. W
wypadku modelu syntetyczno-intuicyjnego mamy do czynienia z całościową wizją
świata. Człowiek operujący takim modelem poznania ogarnia jednym rzutem oka
wszystko, dąży do wniknięcia w całość i w istotę rzeczy. Jego czasoprzestrzeń
wewnętrzna to koło, całość, mieści się w niej wszystko, bo każdy fragment
całości coś
znaczy, i wychodząc od jakiegokolwiek ułamka świata dochodzi
się do
syntezy „wszystkiego". Takiemu człowiekowi nadzwyczaj trudno jest
sprecyzować kategorie, w oparciu o które jej dokonał, ponieważ w
jego
myśleniu przeważa intuicja, wyobraźnia, uczucie, wrażenia estetyczne. Często
sprowadza go to na manowce powierzchowności, kierowania się impresjami i
trudnymi do opanowania odruchami. Rzadko się zdarza, by modele te występowały w
czystej postaci, któryś jednakże zazwyczaj dominuje. To on nadaje kształt
workowi Głupca — tworzy jego czasoprzestrzeń wewnętrzną. Trzymaną w dłoni łyżką.
Głupiec zaczerpnął ze świata tyle, ile mógł, i wepchnął to wszystko do worka.
Łyżka symbolizuje tu wewnętrzne
predyspozycje
Głupca skłaniające go do poznawania świata. Worek i łyżka zostały mu
„dane", z nimi się niejako narodził. A treść poznania? Ona zależy od
Głupca. W worku mogą być śmieci, mogą spoczywać prawdziwe skarby, gdyż za nasz
wewnętrzny świat bierzemy odpowiedzialność tylko my. Nikt więcej. Dlatego
Głupiec spogląda na dyndający na ogromnej łyżce tobół; on jest jego skarbem, w
tym skarbie
kryje się
perła — cel, dla jakiego wyruszył w drogę. Ale Głupiec widzi jedynie materiał, którego
uszyto worek. Pamięta, co zebrał. Nigdy nie pokusiło go, by pogrzebać ręką w
worku w poszukiwaniu perły. Gdyby to uczynił, zrobiłby to samo, co ów bogacz z
przypowieści ewangelii Tomasza: „Królestwo Ojca jest jak pewien człowiek —
bogaty kupiec, który odnalazł perłę. Ucieszony wielce ów kupiec sprzedał cały
towar i kupił perłę. Wy także szukajcie skarbu, który nie ulega zepsuciu, który
przetrwa tam, gdzie go mól nie zeżre ani robak nie zniszczy"
Gdyby to
uczynił, przybrałby postać Maga albo Papieżycy. Jako Mag zapanowałby nad
wszystkimi elementami kosmosu, jako Papieżyca zająłby pośrednią pozycję między
dwiema kolumnami symbolizującymi dwa filary Drzewa Życia. Kabalistyczne Drzewo
Życia nie istnieje. Rozpadło się pod naporem światła emanującego z Korony
(Keter). Nie
istnieje także Drzewo ułożone z kart Tarota. Pozostał diagram obrazujący
idealny kształt kosmosu.
Wędrowiec
pracowicie układa karty Major Arkanów w koło tak, by karta Głupca stykała się
ze Światem. Tylko w ten sposób może zacząć się Wielka Wędrówka mająca wiele
wymiarów. Krąg kart Wielkich Wtajemniczeń, obramowany kręgiem Minor Arkanów,
opowiada bowiem o drodze człowieka, a właściwie o wielu ścieżkach
każdego z
nas, począwszy od narodzin aż po śmierć, mówi o rozwoju osobowości, o dążeniu
do prawdy i o zagubieniu prawdy. Jeśli poprzednio Adept-wędrowiec szedł wzdłuż
muru Małych Wtajemniczeń i wdrapał się w wyobraźni na wierzchołek Drzewa
zbudowanego z Major Arkanów, teraz jego trasa wiedzie w przeciwnym kierunku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz