wtorek, 28 października 2014

Głupiec i Perła



GŁUPIEC I PERŁA
W księgach kabały napisano, że Sefiroty Drzewa Życia nie mogły utrzymać w sobie energii tryskajcej z Korony Keter, pękły pod ciśnieniem światła i na podobieństwo potłuczonych naczyń runęły w dół, powodując kosmiczne rozdarcie między „górą" i „dołem". Z tego powodu „dół" jawi się nam jako chaos, wymieszanie materii i ducha, dobra i zła, jest labiryntem splątanych ścieżek, po którym błądzimy po omacku.
W innej znów opowieści Zoharu znaleźć można historię stworzenia Adama — Pierwszego Człowieka. Bóg tchnął weń duszę, która stała się jedną duszą ludzkości, tyle że rozbitą na wiele dusz indywidualnych. Wielość zawsze winna zdążać ku Jedności. Oto dlaczego Bóg, zanim wyśle jakąś duszę na świat, by przybrała cielesną postać, ukazuje się jej i wyznacza określone zadanie do spełnienia.
Przeznaczenie nowo narodzonego człowieka jest zależne od jego charakteru, zainteresowań i skłonności. Zawsze jednak służy jednemu celowi. Posłannictwem wszystkich istot jest, wedle kabały, przywrócenie pierwotnego ładu i odbudowa zniszczonej struktury kosmosu, bowiem ewolucja świata odbyć się mogła jedynie
na drodze kosmicznej katastrofy; bez niej wszechświat by nie zaistniał, bez niej nie zostałby odbudowany w nowej, pięknej formie Królestwa Bożego. Dramat pomieszania dobra i zła, wygnania pierwszej pary ludzkiej z Edenu był niezbędnym etapem dochodzenia do Pełni, jaka nastąpi po Sądzie Ostatecznym. Kabała, jak i wszelkie inne odmiany gnozy, sytuuje człowieka w pozycji aktywnego partnera Siły Twórczej, a to wymaga poznania rodzaju naszego posłannictwa i celu, dla którego zostaliśmy powołani do bytu. Nie bez racji Jerzy Prokopiuk napisał, że „gnostyk" jest człowiekiem, który, nie negując znaczenia wiary, przede wszystkim pragnie p o z n a-n i a istoty rzeczy". Temu poświęca się kabalista, alchemik, okultysta. Nie każdy wszakże musi i ma ochotę zagłębiać się w gnostyczne rozważania i w kosmologiczno-mitologiczne zawiłości
Tarota, humanistycznej astrologii lub antropozofii Rudolfa Steinera (1861—1925). Jednych bardziej kusi buddyzm zeń, innych joga, ruch Hari Kryszna, neoekumenat, ruch oazowy, indywidualny mistycyzm Edwarda Siachury czy wreszcie zwyczajne życie, któremu na różne sposoby próbujemy nadać sens i cel, i raz po raz gubimy
go w natłoku wydarzeń. Rzecz w tym, że nasze przeznaczenia są różnorodne i niechaj nikt nie wierzy, że dzielą się one na role pierwsze-, drugo- i trzecioplanowe. Wszystkie
są równie ważne, choć z naszego punktu widzenia
jedne mogą zdawać się dominujące, drugie zaś przywodzą na myśl nic nie znaczące gesty statystów. Każdy człowiek na podobieństwo Głupca dźwiga na plecach worek, na którego dnie skrywa się perła symbol posłannictwa, zadania i celu, dla jakich zaistniał w zindywidualizowanej postaci. I każdego kąsa pies uosobienie złych instynktów i popełnionych w przeszłości błędów, szyderstw innych ludzi widzących w nas
godnych pożałowania błaznów. Ich fałszywe rady, przymus, jaki stosują, bylebyśmy tylko się do nich upodobnili, sprawiają, że Głupiec kroczy nieświadomy tego, co niesie. I będzie tak szedł do końca życia, sądząc, iż czyni właśnie to, co powinien czynić, o ile nie napotka na swej drodze Maga albo Papieżycy, którzy przemienia go
w człowieka świadomego swej prawdziwej, jedynie jemu przypisanej i niezbędnej dla istnienia kosmosu roli. Poznajemy świat w sposób indywidualny i każdy operuje własną wizją świata i wizją siebie w świecie. Temu co wewnętrzne, odpowiada to, co zewnętrzne. Człowiek ,,czuje się obserwatorem odrębnym od reszty świata, bądź też czuje się tego świata częścią. W jego świadomości przełamują się w różny sposób formy i zdarzenia, fragmenty i doznania całości, impresje i uogólnienia. W mózgu odbywa się ciągła — mniej lub bardziej intensywna, mniej lub bardziej skuteczna — działalność poznawcza, dzięki której wypełnia się wewnętrzna czasoprzestrzeń człowieka. A jak wskazują najnowsze badania — współczesny człowiek wykorzystuje znikomą część swoich możliwości poznawczych. Jest więc tworem nie w pełni rozwiniętym, potencjalnym, nie zrealizowanym do końca". Ogólnie rzecz biorąc, operujemy dwoma modelami widzenia świata, z których każdy odpowiada funkcji odmiennej półkuli mózgowej. „W zależności od tego, jaki model poznania dominuje u człowieka, inaczej wypełnia się jego czasoprzestrzeń wewnętrzna, inaczej dociera do człowieka zewnętrzny świat" '. Inaczej nań reaguje. ,,W ten sposób każdy człowiek jest wolnym twórcą swej czasoprzestrzeni i, chociaż zdeterminowany w znacznym stopniu swym organizmem i światem zewnętrznym, jest za efekt tej twórczości odpowiedzialny"Mimo więc znaczących różnic indywidualnych w każdym z nas dominuje jeden z dwóch modeli poznawania świata: analityczno-logiczny lub syntetyczno-intuicyjny. W pierwszym wypadku posiadamy skłonność do wyodrębniania się z reszty świata i do koncentracji nad wybranym fragmentem lub przekrojem rzeczywistości. Widzimy świat jako zbiór faktów i mamy predyspozycje do porządkowania ich zgodnie z przyjętym stereotypem, co często prowadzi do tego, że ogłupieni mnogością obserwowanych elementów, przedkładamy rzeczy kanciaste i twarde nad całościową wizję kosmosu i z rozkoszą nurzamy się w
praxis. W skrajnych wypadkach człowiek pojmujący świat w ten sposób żywi głębokie
przekonanie o po-znawalności wszystkich jego fragmentów i obce mu są wszelkie uogólnienia, kocha specjalizację, dobrą znajomość swojego fachu, perfekcję, porządek i ład. Czasoprzestrzeń wewnętrzna takiego człowieka przypomina kwadrat podzielony na dziesiątki i setki mniejszych kwadratów — puste przestrzenie sprawiają, że
gubi się w nich i nie dostrzegając między nimi związków odczuwa frustrację i niepewność. W wypadku modelu syntetyczno-intuicyjnego mamy do czynienia z całościową wizją świata. Człowiek operujący takim modelem poznania ogarnia jednym rzutem oka wszystko, dąży do wniknięcia w całość i w istotę rzeczy. Jego czasoprzestrzeń wewnętrzna to koło, całość, mieści się w niej wszystko, bo każdy fragment
całości coś znaczy, i wychodząc od jakiegokolwiek ułamka świata dochodzi
się do syntezy „wszystkiego". Takiemu człowiekowi nadzwyczaj trudno jest sprecyzować kategorie, w oparciu o które jej dokonał, ponieważ w
jego myśleniu przeważa intuicja, wyobraźnia, uczucie, wrażenia estetyczne. Często sprowadza go to na manowce powierzchowności, kierowania się impresjami i trudnymi do opanowania odruchami. Rzadko się zdarza, by modele te występowały w czystej postaci, któryś jednakże zazwyczaj dominuje. To on nadaje kształt workowi Głupca — tworzy jego czasoprzestrzeń wewnętrzną. Trzymaną w dłoni łyżką. Głupiec zaczerpnął ze świata tyle, ile mógł, i wepchnął to wszystko do worka. Łyżka symbolizuje tu wewnętrzne
predyspozycje Głupca skłaniające go do poznawania świata. Worek i łyżka zostały mu „dane", z nimi się niejako narodził. A treść poznania? Ona zależy od Głupca. W worku mogą być śmieci, mogą spoczywać prawdziwe skarby, gdyż za nasz wewnętrzny świat bierzemy odpowiedzialność tylko my. Nikt więcej. Dlatego Głupiec spogląda na dyndający na ogromnej łyżce tobół; on jest jego skarbem, w tym skarbie
kryje się perła — cel, dla jakiego wyruszył w drogę. Ale Głupiec widzi jedynie materiał, którego uszyto worek. Pamięta, co zebrał. Nigdy nie pokusiło go, by pogrzebać ręką w worku w poszukiwaniu perły. Gdyby to uczynił, zrobiłby to samo, co ów bogacz z przypowieści ewangelii Tomasza: „Królestwo Ojca jest jak pewien człowiek — bogaty kupiec, który odnalazł perłę. Ucieszony wielce ów kupiec sprzedał cały towar i kupił perłę. Wy także szukajcie skarbu, który nie ulega zepsuciu, który przetrwa tam, gdzie go mól nie zeżre ani robak nie zniszczy"
Gdyby to uczynił, przybrałby postać Maga albo Papieżycy. Jako Mag zapanowałby nad wszystkimi elementami kosmosu, jako Papieżyca zająłby pośrednią pozycję między dwiema kolumnami symbolizującymi dwa filary Drzewa Życia. Kabalistyczne Drzewo Życia nie istnieje. Rozpadło się pod naporem światła emanującego z Korony
(Keter). Nie istnieje także Drzewo ułożone z kart Tarota. Pozostał diagram obrazujący idealny kształt kosmosu.
Wędrowiec pracowicie układa karty Major Arkanów w koło tak, by karta Głupca stykała się ze Światem. Tylko w ten sposób może zacząć się Wielka Wędrówka mająca wiele wymiarów. Krąg kart Wielkich Wtajemniczeń, obramowany kręgiem Minor Arkanów, opowiada bowiem o drodze człowieka, a właściwie o wielu ścieżkach
każdego z nas, począwszy od narodzin aż po śmierć, mówi o rozwoju osobowości, o dążeniu do prawdy i o zagubieniu prawdy. Jeśli poprzednio Adept-wędrowiec szedł wzdłuż muru Małych Wtajemniczeń i wdrapał się w wyobraźni na wierzchołek Drzewa zbudowanego z Major Arkanów, teraz jego trasa wiedzie w przeciwnym kierunku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz